czwartek, 5 grudnia 2013

Part 4 - Szachownica



 Mijała kolejna godzina, a ja ciągle siedziałam na ławce patrząc na drzewa. Szukałam czegoś co różniłoby się od reszty, czegoś co tu nie pasuje. Tak na prawdę była to tylko nędzna wymówka, żeby nie myśleć o tym co się stało. Od tych kilku godzin zobaczyłam tylko ptaki i wiewiórki, no czasami kota albo jakiegoś bezdomnego, którzy przychodzili żeby pospać na ławkach. 

-Zajęte ? – usłyszałam męski głos z brytyjskim akcentem
-Kogo to obchodzi – mruknęłam pod nosem
-Pamiętasz mnie ? –spytał
Odwróciłam głowę – a powinnam ?
-Wpadłaś na mnie

Ohh…. to ten facet z rana. Teraz zajarzyłam.

-A to ty – znowu spojrzałam przed siebie
-Co jest ?
-Co cię to obchodzi ?
- Podtrzymuje rozmowę – wzruszył ramionami
-Znajdź inny temat
-Religia ? – zaśmiał się
-Bóg nie istnieje
-uu ateistka , czemu tak myślisz ?
-Gdyby istniał nie pozwoliłby swoim „ukochanym” dzieciom cierpieć nie sądzisz ?
-Coś w tym jest, w takim razie co jest po śmierci jak nie Niebo ?
-Może reinkarnacja-wzruszyłam ramionami
- Ciekawe czy w poprzednim życiu byliśmy zwierzętami –zaśmiał się
-Masz jakiś dobry humor
-A ty zły, czy może zawsze jesteś taka oschła ?
-Co tu robisz ? – zmieniłam temat
-Spacerowałem i zauważyłem ciebie – uśmiechnął się- a ty ?
-Myślę, co mi przerwałeś – prychnęłam
- O czym takim ?
-Wszystkim
-Konkretniej – nie odpuszczał

„ Ale kretyn” pomyślałam

-Takie życiowe rozkminy – przewróciłam oczami
-Jak na przykład ?
-Oh odpuść sobie –warknęłam
-Podtrzymuje temat
-Wkurzasz mnie
-Wybacz,chce tylko porozmawiać – spojrzał na mnie – więc jak odpowiesz mi ?
-Wszyscy jesteśmy żołnierzami swojego życia, jednak nie znamy swoich misji
-Dobre – uśmiechnął się – gdzie to przeczytałaś ?
-Wymyśliłam to –spojrzałam w dół
-Woow, mądra z ciebie dziewczyna
-Dzięki…
-Brad jestem – podał mi dłoń
-Katherine – uścisnęłam jego dłoń

Uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiechając się lekko. Puścił moją dłoń.

-Coś jeszcze masz w zanadrzu ?
-Nic tylko myśli o szachownicy
-Szachownicy ? – zrobił zdziwioną minę
-Jesteśmy figurami na szachownicy, której nie widzimy. Jak mamy cokolwiek zrobić skoro nie widzimy całego pola ? – spojrzałam na niego

Miał zdziwioną mine.

-Co spowodowało takie myśli ?
-Wydarzyło się coś czego nie potrawie wyjaśnić…
-Przez to myślisz o szachach  ?
-Ehh inaczej, znasz to uczucie jak boli cię głowa prawda ?
-Jasne
-Ten ból, który przyćmiewa twój umysł i nie widzisz niektórych rzeczy, nie słyszysz niektórych dźwięków bo nie potrafisz się na nich skupić
-Łapie..
-Tak się czuje, przyćmiona. Nie mogę znaleźć rozwiązania, nie widzę całej szachownicy
-Ahh o to chodzi –zaśmiał się
-Brawo geniuszu – też się zaśmiałam
-Lubie cię – uśmiechnął się
-Czemu ? – zrobiłam zdziwioną mine
-Nie jesteś przyzwyczajona do tego ?  Masz ciekawą osobowość  i jesteś mądra jak na swój wiek
-Nie wiesz ile mam lat
-Wyglądasz mi na liceum
-RAZ ci się udało – wystawiłam mu język
-Chętnie ci pomogę, odkryć nieznane pola na szachownicy
-Dzięki, dam rade sama
-Nie prosiłem o pozwolenie – wystawił mi język

Przewróciłam oczami

 -Robi się późno, chodź – wstał
-Zostaje
-Wcale nie –podniósł mnie za ramie
-Ej !
-Nie będziesz tu siedzieć sama
-A nóż widelec coś mnie zaatakuje i dowiem się czegoś ciekawego
-Nie, dowiemy się razem

Wyrwałam się mu.

-Chodź
Wyszliśmy z parku.
-Dalej idę sama – powiedziałam
-Ok., do zobaczenia Katherine
-Do kiedyś Brad- odwróciłam się i poszłam
-Mam nadzieje, że się czegoś dowiesz
-Nie tylko ty – mruknęłam do siebie 

Wróciłam do domu, zeszłam po cichu do pokoju. Związałam włosy w kucyk, wzięłam piżamy i poszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze. Niby ta sama osoba, a jednak inna. Małe rzeczy zmieniają człowieka. Przejechałam ostrzem żyletki po nadgarstku. Poczułam piekący ból. Syknęłam. Jestem masochistką, dzięki bólowi może nie czuje się lepiej ale pomaga mi to na jakiś swój sposób. Pozwala myśleć trzeźwo.

-Kath wyszłaś na psychiczną osobę – powiedziałam i spojrzałam na odbicie

Westchnęłam i przejechałam znowu

-Zawsze byłaś i będziesz psychiczna, nie idealna…. God Kath nie użalaj się nad sobą

Usiadłam na brzegu wanny i wplotłam ręce w włosy.

-Muszę walczyć, a może kiedyś wywalczę sobie lepsze życie 
___________________
Te rozkminy są serio moje...wiem dziwne ;d
Do Anonimka,którego komentarz dopiero odkryłam pod Prologiem  

Rodzice by dbali ? Z mojego własnego przykładu wiem,że nie. Po prostu nie wiedzą co się dzieje z dzieckiem,nie wiedzą że jest po próbach samobójczych. Tutaj są przedstawieni jako takich co nie obchodzi ich dziecko.Piwnica owszem może być pokojem,ale tu jest jako symbol, że rodzice nie chcą dziecka blisko tylko wyrzucili ją do piwnicy,odcięli tym sposobem od siebie. Co do biurka, chodziło mi o to że jest stare,podniszczone,ledwo stoi. Mam nadzieje,że coś ci objaśniłam

Do kolejnego

sobota, 16 listopada 2013

Part 3 - Szukanie informacji



„Znacie to uczucie, jak trucizna płynie w waszych żyłach ? Zawłada waszym organizmem, powoli tracicie kontrole nad wszystkim. Trucizną może być wszystko. Uzależnienie – od używek, wyniszczające otoczenie– znajomi, rodzina, Miłość – dla której zrobicie wszystko, bez namysłu. Jednak chciałabym zatrzymać się przy czymś o czym potocznie się nie mówi. Nie badam miłości czy uzależnień, takich książek jest multum. Chce wam opowiedzieć o czymś, czego większa część was nigdy nie podejrzewała o istnienie. Myślicie, że świat jest idealny. No poza cierpieniem, którego doświadcza każdy z nas. Jednak istnieje ciemność, w której żyją istoty z waszych koszmarów. Możecie mnie wyśmiać lecz wiem co mówię. Spędziłam polowe życia na ściganiu i zabijaniu ich. Istoty te nauczyły się funkcjonować w naszym świecie. Rozwój miast, technologii sprawił, że mają łatwiejszy dostęp do pożywienia. Osoby zaginione tak po prostu, pewnie zostały ofiarami. Przetrawcie te informacje. Porównajcie je z wydarzeniami, o których słyszeliście. 

Wyznaje zasade :

Zabij , albo zostań zabitym”

Odłożyłam książkę na bok. Najpierw szukałam informacji o chorobach psów, których objawią jest agresja. Jednak nigdzie nie było wzmianki o czerwonych oczach. Dlatego sięgnęłam po tamtą książkę. Czy wierzyłam w demony ? Nie. Ale jak mam wyjaśnić to co się stało ? Adrenalina zadziałała ? A może to tylko gra światła ? Nie wiem i zamierzam się dowiedzieć.
Ubrałam się do szkoły. Zabrałam plecak i poszłam na górę. Zauważyłam ojca śpiącego w salonie, może zasnął przed telewizorem. Zjadłam w pośpiechu śniadanie i wyszłam. W głowie przetrawiałam wyczytane informacje. Nie zauważyłam, że na kogoś wpadam.

-Przepraszam –powiedziałam i ominęłam tą osobę
-Nie ma za co – usłyszałam mocny brytyjski akcent 

Obejrzałam się. Był to mężczyzna ok.25 letni. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Poczułam się nieswojo.

- Przypominasz mi kogoś – przekręcił głowę
-To musi być pomyłka…żegnam..

Odeszłam. Kilka minut później weszłam do szkoły i zapomniałam o zdarzeniu. Podeszłam do szafki ,żeby wyjąć potrzebne zeszyty. Zamknęłam szafkę i zauważyłam że za drzwiczkami ktoś stał. Rozpoznałam chłopaka, który wczoraj zabrał księżniczki zanim je zaatakowałam. Po mojej drugiej stronie stał inny. Odwróciłam się i zobaczyłam księżniczki.

-Ojej otoczyliście mnie – rzuciłam przewracając oczami – powinnam trząść się ze strachu i srać w gacie czy jak ?
-Chcemy tylko wyjaśnić ci panujące tu zasady – powiedział chłopak po prawej
-Mam je gdzieś
-Po pierwsze – my jesteśmy elitą, a wy nikim
-Wybacz jaśnie panie – uśmiechnęłam się sztucznie
-Po drugie – nie wtrącaj się w nie swoje sprawy – dodała księżniczka
-Po trzecie - … - zaczął jej bohater
-Nie marnuj głosu – przerwałam mu – mam to w dupie
-Może milej ? – warknął
-Nie zamierzam – spojrzałam mu w oczy
-Plebs nie może nawiązywać kontaktu wzrokowego z szlachtą suko
Uderzyłam go z kolana w podbrzusze
-Nazwij mnie tak jeszcze raz, a skrzywdzę i twoje dzieci –minęłam ich i odeszłam

Zauważyłam Damiena na końcu korytarza i poszłam w jego stronę. Jednak Megan zastąpiła mi drogę

-Hej – uśmiechnęła się
-Heeej
- Przeszkadzam ? – posmutniała
-Nie, ja się tylko dziwie
- Oh…chciałam ci jeszcze raz podziękować
-Nie musisz
-Muszę… widziałam jak z nimi gadałaś , masz przez mnie problemy ?
- I tak bym je miała – zaśmiałam się gorzko – nie obwiniaj się
-No ok…
- Słuchaj muszę pogadać z kolegą..
-Oh jasne jasne … Mogę o coś jeszcze spytać ? – skinęłam głową – Myślisz, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić ?
-Megan nie bierz tego do siebie, ale raczej nie
-Szkoda…
-Nie umiem nawiązywać przyjaźni
-Dlatego jesteś tak wrogo nastawiona do świata i samej siebie ?
Zmarszczyłam brwi – o czym mówisz ?
-Chowasz uczucia , jednak gdy on nazwał cię jak nazwał zabolało nie ? czyli nie jesteś z kamienia
-Nie mówię o uczuciach, ponieważ posiadam tylko negatywne
-Wcale nie
-Pogadamy kiedy indziej Meg – uśmiechnęłam się 

Podeszłam do Damiena.

-O hej Kath – powiedział wesoły
- Wyruchałeś i masz humor ? – uniosłam brew
-Uhu wrogi nastrój – zaśmiał się
-Nie mów Kath ok. ?
-Spoko wrażliwcu
-Jest Mark ?
-Spodobał ci się ? – poruszył brwiami
-Jest czy nie ?
-Nie ma, powiedział że ma coś z ręką i nie przyjdzie
-Coś mu wczoraj rozcięło ramie – szepnęłam
-Co ? – odszepnął – i czemu szepczemy ?
Opisałam mu – Pies z wścieklizną ? – spojrzał dziwnym wzrokiem na siostre
-Wścieklizna i czerwone oczy ? Co tu jest grane ?
-Nic – odezwała się Caroline
- Jaasne, kogo kryjecie ?
-Nikogo – odpowiedzieli równo
Wydało mi się to podejrzane, ale zadzwonił dzwonek. 

*Kilka lekcji później*

Siedziałam na parapecie jedząc jabłko i próbując wyciągnąć jakieś informacje z rodzeństwa. Jedynie Alison była skłonna do zwierzeń i powiedziała, że to nie był zwykły pies lecz coś go zmieniło. Zarobiła tym wrogie spojrzenie Damiena i Caroline i od tamtej pory już nic nie mówiła. Czyli jednak istoty paranormalne mogą istnieć. Gdzieś za głową Alison zobaczyłam chłopaka z parku. Przeprosiłam ich i poszłam w jego kierunku. Uciekł mi. Próbowałam go znaleźć jednak na marne, jakby rozpłynął się w powietrzu. Może zwyczajnie go sobie wymyśliłam ? Kto wie. Zabrałam potrzebne rzeczy z szafki i wyszłam ze szkoły.  Wróciłam spokojnie do domu, nie spotkałam ponownie dziwnego nieznajomego faceta. Usiadłam w piwnicy przy biurku i wróciłam do lektury. Jakieś 30 minut później nie usłyszałam jak ktoś schodzi na dół.  Jedyne co mnie wyrwało z transu to to, że ktoś zabrał mi książkę i rzucił nią o ściane.

-Skończ te bzdury i idź myć gary – powiedziała moja matka
-Nie wolno tak traktować książek, i wybacz ale mam nauke
-Masz umyć naczynia
-Nie
-Już pasożycie 

Nazywała mnie tak od dawna. Jestem pasożytem, którego urodziła i wychowała ale który się zbuntował i zabiera jej pieniądze, czas, nerwy. Oh i piwnice, bo przecież ciepły pokój to zbytek luksusu, a piwnica to i tak dużo bo przecież mogła tu mieć spiżarkę, o albo garderobę. 

-Powiedziałam coś – warknęła i dała mi z liścia

Zatoczyłam się do tyłu w skoku i opadłam na podłogę. Gdy dotarło do mnie co się stało jej już nie było. Zabrałam telefon, klucze i wyszłam szybko z domu kierując się ku parkowi.
 ___________
Pisałam go wczoraj w nocy i mam wrażenie,że jest zjebany x.x
Przepraszam za to x 
Btw. Uważacie,że moje rodziały są jakiej długości ? Krótkie,średnie czy długie ?
Podoba wam się dlugość czy mam ją zmienić - jak tak to na jaką ?
Do kolejnego  c;

czwartek, 14 listopada 2013

Part 2 - Park



Ocknęłam się. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. 18.40, idealnie. Ściągnęłam słuchawki z uszu. Kto by pomyślał ,że death core może tak człowieka uśpić. Zazwyczaj ludzie narzekają ,że jest zbyt głośny a mnie uspokaja no i czasem usypia. Przynajmniej dzięki temu nie słyszę kłótni z góry. Podniosłam się z materaca i podeszłam do niewypakowanych pudełek z ciuchami. Ubrałam czarne spodnie i czerwoną bluzkę. Schowałam telefon do kieszeni i wyciągnęłam spod schodów stare ukochane bordowe martensy. Wyszłam na górę i rozejrzałam się. Uff ,pusto. Poszłam do kuchni i wzięłam jabłko. Zerknęłam jeszcze na lodówkę , czy nie ma czasem jakiejś notki i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Założyłam słuchawki i włączyłam „Asking Alexandria - Killing You” .  W międzyczasie zdążyłam zjeść jabłko i wyrzuciłam ogryzek do śmietnika. 10 minut później byłam przed bramą do parku. Spojrzałam na zegarek , 19.00 . Weszłam i poszłam przed siebie ku środkowi parku. Nie miałam pojęcia gdzie mam się stawić , ale rozważałam albo środek albo gdzieś na końcu w jakiejś ciemniejszej alejce. Ściągnęłam słuchawki i schowałam. 

- Hej – odwróciłam się i zobaczyłam Caroline
-Hej – odpowiedziałam – a gdzie reszta „gangu” ?
-Tam – zaśmiała się i wskazała na grupkę osób
- Mało was – stwierdziłam
-Wiem , dlatego potrzebujemy świeżej krwi – wyszczerzyła się i poszłyśmy do nich
- Czyli jedna taka grupka przeciwko tamtym dziwkom ?
-Nie , takich grupek jest sporo , ale nie chcą się łączyć w jedno – wzruszyła ramionami 
 Podeszłyśmy – To jest Katherine
Grupa liczyła 10 osób no dodając mnie i Caroline. Była jeszcze jedna dziewczyna , poza tym sami faceci.
- A to mój starszy rok brat Damien – skończyła przedstawiać
-Siemka – przywitał się
- Hej , czy czeka mnie jakaś inicjacja czy coś ? – spytałam
- Musisz przyrzec lojalność i podpisać zasady krwią – powiedziała Alison
- Jak cyrograf ?
-Coś w ten deseń – Damien wzruszył ramionami
-Ok. dawaj te zasady i nóż
Spojrzeli na mnie zdziwieni.
-No co ? Na co mam czekać ? Chce mieć to z głowy

Alison dała mi kartkę z zasadami , na dole były odciski palców członków grupy odbite w krwi. Przeczytałam zasady , były normalne typu :
„Broń szacunku członków grupy”
„Nie kłam , to zawsze wyjdzie na jaw”
„Jeśli ,ktoś z grupy zostanie pobity , masz obowiązek dołożyć sprawcy”

Wzięłam scyzoryk Damiena i przecięłam skórę na nadgarstku. Wzięłam trochę krwi na palec i odbiłam odcisk u dołu kartki.

-Coś jeszcze ? – spytałam wycierając resztki krwi- może chodzenie po rozżarzonych węglach ?
-Nie konieczne – Caroline
-A szkoda , pochodziłabym sobie – zaśmiałam się
-Jesteś masochistką ? – spytał jeden z chłopaków
-Sadystką też – uśmiechnęłam się
-Dobrze wiedzieć –zaśmiał się

Zaczęliśmy rozmawiać o muzyce itp. Usłyszałam szelest i spojrzałam w bok. Przyjrzałam się staremu drzewu i zauważyłam za nim jakąś osobę. Po chwili zauważyłam szczegóły , był to chłopak z  kolczykiem w wardze. Zauważył mnie i schował się za drzewem. Przewróciłam oczami . Faceci to dziwny gatunek. 

-Podobno podpadłaś księżniczce – powiedział Mark , ten od masochistki
- Oi tam , tylko ją wkurzyłam nie dając jej torturować jakiejś laski – wzruszyłam ramionami
- Uhu będzie walka – zatarł ręce
-Uważaj na plastik – Alison wystawiła mu język
- Ktoś ma pomysły na jutro ? – spytała Caroline
- Tak , zrobimy grafiti – zaproponował Damien a wszyscy się zgodzili
- Czyli o 20 , tam gdzie zawsze
Odchrząknęłam .
-Oh..Ktoś cię zaprowadzi – dodała
Rozeszliśmy się. Skierowałam się do wyjścia z parku, dogonił mnie Mark.
-Odprowadzę cię , mieszkam niedaleko
- Ok. – zgodziłam się
-Więc… dlaczego się przepisałaś ?
-Oficjalna wersja to przeprowadzka związana z nową pracą ojca
-A prawdziwa ?
-Nabroiłam w szkole , no w kilku…
-Kilku ? – uniósł brew rozbawiony
-Ok..wszystkich w jakich byłam
-Ostro. Skąd jesteś ? Na pewno nie z okolicy , masz nietypowe imie
-Moja rodzina pochodzi z Bułgarii
-Ooo , naucz mnie przeklinać po bułgarsku – zaśmiał się
-Może kiedyś
Znowu usłyszałam szelest, odwróciłam się. Ku nam biegł wielki pies, z jego pyska wyciekała ślina a oczy miał czerwone. Skoczył na Marka.  Szybko rozejrzałam się za czymś twardym, żeby go strącić. Akurat dziś nie wzięłam scyzoryka , który zawsze nosze. Znalazłam gałąź i z całych sił walnęłam w bestie. Zawył i odwrócił ku mnie łep. Zszedł z chłopaka i ruszył w moją strone.
-Uciekaj ! – krzyknął Mark trzymając się za zranioną przez pazury psa rękę

-Nie – walnęłam psa znowu
Bez reakcji. Usłyszałam strzał , a pies zawył i spadł. Kilka sekund później zamienił się w pył.
-da fuq ? – zdziwiłam się
Pewnie się przewidziałam. Potrząsnęłam głową i wyrzuciłam patyk. Podeszłam do chłopaka i podałam mu rękę. Wstał i otrzepał się zdrową ręką.
-Jesteś cały ?
-Tak , no poza ręką
-Jedź do szpitala – powiedziałam
-Moja mama jest lekarką , załatwi to – uśmiechnął się słabo- Chodźmy
Poszliśmy do domów. Zeszłam do siebie. Poszłam pod prysznic ,a później rzuciłam się na materac. Rozmyślając o tym co się wydarzyło zasnęłam. 


_____________________________
Dużo linków dałam...zapomniałam ostatnio pokazać wam Caroline xd
Mam nadzieje,że nie zawaliłam :c 
Dziękuje Magdzie za ten śliczny nagłówek <3 

niedziela, 3 listopada 2013

Part 1 - Nowa szkoła



( -strój-)Wysiadłam z auta i spojrzałam na nową szkołę. Jest październik a to już moja druga szkoła w tym roku szkolnym. W poprzednim chodziłam do trzech, z każdej mnie wywalano.
- Masz być grzeczna - powiedziała za mną mama
Odwróciłam się do niej – Wiem o tym
-  Będziesz miała przerąbane jak cię z niej wyrzucą
- Wspominałaś
-  Żadnych bójek – skinęłam głową – żadnego palenia na terenie szkoły – przewróciłam oczami – porozmawiamy o twoim zachowaniu w domu 

Odjechała. Cały czas to samo. Westchnęłam i weszłam do szkoły. Skierowałam się do sekretariatu. Był to średniej wielkości pokój z biurkiem i dużą szafą. Były też drzwi do gabinetu dyrektora, w którym w poprzednich szkołach często się znajdowałam.  Tu ma być inaczej – tak przynajmniej twierdzi moja mama, a poniekąd ja też tak myślałam. Mam dość udowadniania im na siłę, że mają córkę. Co nie znaczy, że gdyby nie to że chciałam na siłe zwrócić na siebie chodź trochę ich uwagi to nie wszczynałabym bójek.  Jestem wybuchowa i preferuje rozwiązania siłowe , ale gdybym nie chciała osiągnąć tego co osiągnęłam umówiłabym się na bitkę po szkole. Wracając do rzeczywistości , odebrałam plan lekcji i udałam się wraz z panią sekretarką  do mojej klasy.

- Witamy nową uczennice ! – powiedziała zbyt radośnie moja nowa wychowawczyni
Spojrzałam na klase. ‘ No pięknie – pomyślałam – jak widzę same dziunie ‘ dokonałam szybkiej oceny gruntu.
-Chcesz coś o sobie powiedzieć panno… -sprawdziła w dzienniku – Katherine ?
-Nie – odpowiedziałam lekceważąco
-Zatem usiądź – wskazała mi miejsce na samym końcu 

Zanim poszłam usłyszałam jeszcze jak mówi do  sekretarki – „ Z nią będą problemy” . Zignorowałam to. Idąc do ławki zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapili. Jedni z odrazą , drudzy z przerażeniem ,a trzeci z rozbawionymi minami. Zajęłam miejsce na końcu przy oknie. Obok mnie siedziała jakaś dziewczyna. Nie zamierzałam nawiązywać przyjaźni. Ja się po prostu do tego nie nadaje. Odwróciła się do mnie dziewczyna siedząca przed mną.

-Widzisz chłopaka w pierwszej ławce na środku ? – powiedziała słodkim głosikiem
‘Ja pierdole..- pomyślałam- powiedz ,że ci się podoba , zdradź tajemnice i zaproś mnie na piżamową imprezkę’
-Taaa – mruknęłam
-Jest mój i ani się waż z nim rozmawiać – zagroziła
- Ojej już się boje – zaśmiałam się sarkastycznie – co mi zrobisz ? uszczypniesz swoimi tipsami ?
 Zacisnęła usta szukając riposty.
-Nie fatyguj się , twój kochaś mnie nie interesuje
Rzuciła mi wrogie – przynajmniej tak jej się wydawało – spojrzenie , którym mnie rozśmieszyła i odwróciła się.
-Rozwścieczyłaś królewnę – rzuciła dziewczyna siedząca obok
-A ty co jej pomocnica ? – uniosłam brew
Zaśmiała się – Nigdy bym nie chciała , być w jej grupie
-To jest nas dwie..-spojrzałam przez okno
-Jestem Caroline
-Katherine
-Pasowałabyś do nas
-Do ‘Was’ ?
-Yep , z tego co widze jesteś buntowniczką itd.
Spojrzałam na nią
-Wyglądam jakbym chciała do czegokolwiek należeć ?
-Nie , ale w tej budzie musisz
-  Więc albo dziunie albo wy ?
-Yep
-Pytanie retoryczne..-westchnęłam
Uśmiechnęła się – Wreszcie ktoś z klasy , spotykamy się o 19 w parku wiesz gdzie ?
Skinęłam głową. Zadzwonił dzwonek.

*Po lekcjach*

Odłożyłam niepotrzebne książki do szafki i ruszyłam korytarzem do wyjścia. Nagle usłyszałam krzyk. Poszłam korytarzem w jego stronę. Postanowiłam najpierw sprawdzić co się dzieje więc wyjrzałam zza rogu. Jakieś dziewczyny szarpały trzecią za włosy, jedna wyrwała jej plecak.

-Mówiłam, kasa na dziś o 15 mamy 15.15 a kasy nie ma – powiedziała z wyższością
- Nnie mam…- szepnęła przerażona ofiara
- Więc pożałujesz – zaśmiała się druga napastniczka
Wyszłam i ruszyłam ku nim
-Wydaje mi się ,że nie pożałuje
Odwróciły się, rozpoznałam w jednej słodką królewnę z klasy
-Nowa – obrońca biednych i słabych ? – westchnęła – nie mieszaj się w to
-Bo co ?
-Bo pożałujesz  , nie będziesz mieć życia jak ona
-Zaryzykuje
- Nie chcesz tego – stanęła przed mną
-Podejmuje ryzyko
-Masz ostatnią szanse
-Nie zmieniam zdania
Druga dziewczyna pociągnęła tamtą za włosy. Minęłam królewnę i odciągnęłam napastniczkę od biednej dziewczyny.
-Uciekaj ! – nakazałam jej
Skinęła głową , zabrała plecak i uciekła. Odwróciłam się do nich
-Zostawcie ją
-Nie
-Czemu ?
-A czemu jej bronisz ?
-Bronie niewinnych przed głupimi sukami
-Albo szukasz wrogów
- Różowych słodziasznych wrogów – uśmiechnęłam się
- Odszczekaj to !
-Nie - :3
Ruszyła na mnie – Idziemy ! – krzyknął jakiś chłopak. Zatrzymała się .
-Policzymy się z tobą – odeszły

Wyszłam ze szkoły, na ławce siedziała niedoszła ofiara. Podeszłam

-Ok ?
-Ttak…ddziękuje – szepnęła
-Czy ty nie jesteś od nich starsza ? – uniosłam brew
-Jestem , ale co to za różnica ? Starsza czy młodsza , bogata czy biedna i tak mnie gnębią
-Za co ?
- Bo ja wiem ,gnębią każdego kto wydaje im się gorszy , kto się wyróżnia
-Ty się wyróżniasz bo jesteś …ruda ?
Zaśmiała się – chyba tak
-God toż to trzeba cię za to gnębić !
Wybuchnęła śmiechem.
-Ej..nie próbuje być zabawna
-Ale jesteś – uśmiechnęła się – jestem Megan
- Katherine
-Miło mi
- Mi też , dojdziesz sama do domu nie ?
-Nie jestem ciamajdą – wystawiła mi język – do zobaczenia
-Hej

Rozeszłyśmy się. Wróciłam do domu – na szczęście pustego. Wzięłam coś do jedzenia i zeszłam do piwnicy. Położyłam się na materacu i spojrzałam w sufit. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Tera tylko dotrwać w spokoju do 19 , park mam na szczęście blisko.